W ostatnich latach pojawiła się „moda” na ciągłą pracę nad sobą.
Zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. No i wspaniale, sama zawsze
lubiłam się uczyć, czytając „mądre” książki, chodząc na różne eventy czy szkolenia.
Zarówno w tematach mojego zwodu jak i innych. Jednak wszystko ma swoje granice!
Nie dajmy się zwariować, bo ta presja aktualnie jest z każdej strony. Szczególnie w social mediach jesteśmy bombardowane coraz to nowszymi szkoleniami i sposobami na swój rozwój. Wręcz mam poczucie, że jak aktualnie regularnie nie bywasz na szkoleniach to „coś z Tobą nie tak”… Czyżby? A może porostu potraktujmy tę całą kampanię nieco inaczej? Każda z nas jest na innym etapie swojego życia. Wiadomo, nie da się generalizować w takich sprawach. Zatem spójrz na siebie w lustro i zobacz kim jesteś, co już osiągnęłaś w swoim życiu – i uwaga to nie muszą być medale za maraton 😉 może po prostu jesteś wspaniałą Mamą, a Twoje niesamowite ciało dało nowe życie ?
Może czasem lepiej, czasem gorzej sobie radzisz z natłokiem spraw, ale popatrz na siebie z miłością – wdzięcznością za to kim jesteś. Doceń to co masz tu i teraz.
Jeżeli rzeczywiście są takie rzeczy w Twoim życiu które chciałabyś poprawić, szkoląc się czy zwyczajnie nad nimi pracując w domowym zaciszu – nie narzucaj sobie aż takiej presji.
Dlaczego teraz o tym piszę, bo paradoksalnie w czasach „ciągłej” motywacji do działania potrzebny jest też spokój. Bardzo dużo osób zmaga się z depresją. Niestety nasza choroba w tej kwestii nas bardzo predysponuje do wahań nastrojów i mniejszych lub większych epizodów depresji. Coraz więcej osób mówi mi „Ola, ja już nie mam siły”.
Nie mam siły przeganiać samą siebie, jak bym była chomikiem biegnącym w kółku.
Nie można się zatrzymać? Chociaż na chwilę? Tak zwyczajnie odetchnąć ?
MOŻNA, A NAWET TRZEBA!
Nie dajmy się zwariować, przebodźcowanie jest złe, nie tylko dla małych dzieci.
Dla dorosłych również. Natłok bodźców w stylu „bądź lepszą wersją siebie” zaczyna dawać odwrotny efekt. Zamiast być zmotywowanym, zaczynamy się czuć tacy beznadziejni… Przecież wszyscy „coś” robią, a ja nie mam siły… No i nadal nie jestem wystarczająco dobra…?
Jeżeli masz taki czas, to daj sobie na to przestrzeń i zaakceptuj to, że Ty nic nie MUSISZ!
MOŻESZ – jeżeli będziesz miała chęci, możliwość i siłę do działania – To wspaniale, ale nadal pamiętaj, że NIE MUSISZ.
Nie musisz być pod tą presją – kiedy najpierw pokochasz sama siebie, zaakceptujesz siebie taką jaką jesteś.
JESTEŚ WYSTARCZAJĄCA – YOU ARE ENOUGH – PAMIĘTAJ!